Spróbujmy wyobrazić sobie Miasto ponad sto lat temu. Olbrzymi moloch pełen wielkich fabryk i bogatych kamienic, w którym działa już od dobrych paru lat nowinka techniczna – ruchomy obraz kinematografu, śmigają po ulicach pierwsze na terenie zaboru rosyjskiego tramwaje. Ale mimo tych ściągniętych przez bogaty fabrykancki kapitał oznak nowoczesnej cywilizacji, wielkie miasto wciąż jest zacofane: po ulicach płyną rynsztokami ścieki, których fetor latem jest nie do wytrzymania, a wodę czerpie się ze studni.
Wreszcie z odsieczą dla zalanej fekaliami i chemikaliami z przemysłu tekstylnego Łodzi przybywa William Heerlein Lindley, brytyjski inżynier, który nadzorował budowę kanalizacji czeskiej Pragi i wodociągów stolicy Azerbejdżanu – Baku. Przez 8 lat (1901-1909) pracuje nad projektem miejskich wodociągów i kanalizacji. Niestety, władze Łodzi (w postaci m. in. carskiego podnóżka prezydenta Pieńkowskiego) nie zgadzają się na mającą kosztować gigantyczne pieniądze realizację planów i przez następne 15 lat Łódź nadal topi się we własnych wydalinach. Dopiero w latach 20. według planów Lindleya miasto kanalizuje Stefan Skrzywan.
Dziś obchodzony jest Światowy Dzień Wody, z tej okazji Łódzka Spółka Infrastrukturalna oraz Zakład Wodociągów i Kanalizacji postanowiły uhonorować projektanta łódzkiej sieci wodno-kanalizacyjnej w charakterystyczny dla tej branży sposób:
To kolejna klapa z serii „Historia Łodzi włazami pisana”, którą powyższe spółki miejskie chcą upamiętniać dzieje Łodzi.
Do obchodów małą cegiełkę dołożyłem również i ja – na Piotrkowskiej przed Urzędem Miasta prezentowana jest wystawa zdjęć łódzkich włazów kanalizacyjnych, do której materiały przygotowaliśmy wspólnie z łódzkim przewodnikiem Jarosławem A. Janowskim. Kiedyś uwagę na detal pod stopami zwracałem na swoim blogu, teraz obrazki wyszły na ulicę:
Mam nadzieję, że zachęci to innych do wyszukiwania pełnych historii detali w miejskiej tkance – wiele jest jeszcze do odnalezienia i całkiem dużo białych plam jest jeszcze do zapełnienia.
Dodaj komentarz