Szanuj dresa swego

Są w dużych miastach i tych mniejszych, przejęli ulice i nocne życie miasta. Kojarzeni są najczęściej z kręgiem stronników lokalnej drużyny piłki kopanej. Nie można narzekać na ich brak i w Łodzi. Dresiarze – zjawisko w mieście nie do przeoczenia. Pierwotnie nie zwracałem na nie uwagi, ot, zalew chińskiej podróby pozwala na tanie ubranie się od stóp do głów w wygodny, niekrępujący sportowy strój. W mieście o dużych obszarach biedy to, wydawało by się, normalny proces. Od niedawna jednak przyglądam się temu baczniej, zaczyna mnie wręcz fascynować. Charakterystyczny strój wydaje się być mundurem, w który wchodzą coraz młodsze pokolenia. Buty, skarpetki, zestaw dresów z bluzą z kapturem, obowiązkowo ogolona głowa (choć wyjątki się zdarzają), często przyozdobiona konkretnym wzorem czapeczki. Wszystko to okraszone najczęściej logami znanych marek. Ulice miasta zamieniły się w halę sportową. Jestem daleki od oceny ludzi według ubioru i budowania prostych stereotypów, jednak czasem samokontrola mnie zawodzi. Szczególnie wtedy, kiedy zauważam, że strój nie zmienia się nawet wraz ze zmianami pór roku – czy śnieg,  czy deszcz, czy słońce, pomiędzy adidasami a zakończeniem nogawek spodni dresowych zawsze wystawać będą białe skarpetki.

Widziane codziennie na ulicach klony nie dają mi spokoju, to zjawisko powinno być zbadane i opisane. Mnie łatwiej wyrazić jest myśli obrazkiem, a ponieważ dawno nic nie rysowałem, oto prosty szkic, przedstawiający omawiany temat. Obrazek aktualny dla wszystkich pór roku.

dresiarz

Trwa właśnie festiwal Łódź Design a wraz z nim Fashion Philosophy, w okolicy starej elektrowni Scheiblera i fabryki Geyera można zobaczyć wielu gości o wymuskanych twarzach, udrapowanych fryzurach, pełnych szyku strojach, obejrzeć pokazy dziwacznej mody. I właśnie – co tu zasługuje na miano aktualnej mody? Czy te wymyślone kolekcje, których poza modelami na wybiegu nikt nie nosi, czy może ten naturalny, bo dobrany przez lokalną kulturę, dresowy ubiór sportowy? Ubranie to jest środkiem wyrazu, często noszącym dodatkową treść, jak to zauważył łódzki artysta Marcin Polak (akcja „JP”, str 10).

Dodaj komentarz