Dziś przed południem radni odrzucili zgłoszoną przez prezydent Zdanowską propozycję wprowadzenia ruchu samochodowego na Piotrkowskiej. Dwie godziny marnowania czasu na niepotrzebne gadanie o sprawach, które zostały omówione i u s t a l o n e dawno temu z każdej możliwej strony na Sztabie Piotrkowskiej. Po co pani prezydent wskrzeszała sprawę, zamiast konsekwentnie zapisy postanowień Sztabu realizować? Po co ględzić o autach na Pietrynie, a jednocześnie ogłaszać konkurs na przebudowę ulicy z wymianą nawierzchni na taką ze szlachetniejszych materiałów? Zresztą, Wojtek Makowski wypunktował listę chaotycznych, niespójnych pomysłów dotyczących ulicy. Tak czy siak, nie ma już potrzeby przerabiania plakatu sprzed roku.
Na posiedzenie w ramach lobbingu przeciwko pomysłowi pani Prezydent przyniosłem plakaciki z pytaniem „Jaka Piotrkowska?” i zdjęciami zapełnionej pieszymi ulicy Długiej w Gdańsku oraz ekstremalnej alternatyw – zakorkowanej ulicy. Zauważyli to obecni na sali sprawcy tego ambarasu – handlowcy z Pietryny, którzy w przerwie podeszli do mnie i w czwórkę dość nachalnie – acz uprzejmie – zaczęli mnie zarzucać argumentami, dlaczego powinno się wpuścić na nasz pseudodeptak samochody. Spokojnie ich wysłuchałem, od czasu do czasu podając przykład otwartych dla ruchu Kościuszki i południowej części Piotrkowskiej, czy problem sklepów zamykanych o 18.00 oraz inne kontrargumenty, ale nie miałem szans na posłuch.
Oczywiście kilku małostkowych radnych nie przegapiło okazji do wątpliwej jakości niemerytorycznych, inspirowanych politycznie popisów krasomówczych, z litości przemilczę ich nazwiska. Pogłębiło to jeszcze moje poczucie kompletnej straty czasu do jakiej nasza władza doprowadziła tego przedpołudnia. Wszystko to oczywiście za nasze pieniążki.
Adamie, ile by sesja nie trwała diety za nią są takie same. Strat finansowych nie było 🙂
Tak, ale diety nie wypłaca się za polityczną małostkowość. Poza tym w tym czasie można było zająć się czymś istotnym, a nie stwierdzać coś, co już zostało stwierdzone.